Zagadnieniem prowadzenia pojazdów po spożyciu alkoholu zaczęto się interesować w czasach rozwoju motoryzacji na przełomie XIX i XX wieku. Pierwsze przepisy prawne w tej dziedzinie odzwierciedlały ówczesny stan rozwoju środków transportu, w którym używało się głównie pojazdów ciągniętych przez konie i woły lub wykorzystujące napęd parowy. Pijany woźnica nie wydawał się istotnym zagrożeniem, gdyż konie same mogły same podjąć decyzję o zatrzymaniu.
Przepisy prawne z czasem się zmieniały, uwzględniono w nich samochody. Wraz z rosnącym zaniepokojeniem opinii publicznej i rządów rosnącą liczbą przypadków prowadzenia pojazdów po spożyciu alkoholu, stosowanie subiektywnej oceny fizycznych objawów upojenia okazało się niewystarczające dla celów prawnych. Pierwszym aresztowanym za jazdę pod wpływem alkoholu kierowcą był taksówkarz, który swoim elektromobilem (powozem elektrycznym) poruszał się po ulicach Londynu. Złapany przez policję przyznał, że przed jazdą pił alkohol. Oczywiście, nie przeprowadzono badania za pomocą alkomatu, gdyż takiego wówczas nie było, ale nos policjanta okazał się nieomylny. Aresztowanie kierowcy nie zniechęciło innych użytkowników drogi do sięgania po napoje alkoholowe, zdarzenie to miało jednak wpływ na całą późniejszą historię motoryzacji.
W wielu krajach Europy na przełomie XIX i XX w. wieku pojawiły się przepisy zakazujące takich praktyk. Przepisy dotyczące prowadzenia samochodu po spożyciu alkoholu wprowadzono również w USA, a z czasem podobne przepisy zaczęły obowiązywać na całym świecie.
Zaczęto szukać bardziej wiarygodnych metod określenia zawartości alkoholu w organizmie gdyż organom ścigania było coraz trudniej oceniać trzeźwość kierujących. Stróże prawa mieli do dyspozycji wyłącznie subiektywne metody badań, m.in. spacer po linii prostej, dotykanie palcami wskazującymi czubka nosa oraz… wąchanie oddechu podejrzanego.
1927 rok w historii oceny trzeźwości kierujących pojazdami okazał się przełomowy. Emil Bogen – amerykański wynalazca – odkrył, że wdmuchane przez pijaną osobę do gumowej piłki powietrze, a następnie z niej wydmuchane i zmierzone – zawiera podobną ilość alkoholu, jaką wykazał test przeprowadzony z próbki moczu. To rewolucyjne odkrycie stało się fundamentem kolejnych badań weryfikujących zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu. Ostatecznie potwierdziło się, że 2100 ml wydychanego powietrza zawiera taką samą ilość alkoholu jak w 1 ml krwi. To odkrycie dało ostateczną odpowiedź, że pomiar alkoholu z wydychanego powietrza jest miarodajny i może stanowić dowód.
Przodkami prawdziwych alkomatów, było urządzenie do analizy oddechu wynalezione w 1938 roku zwane potocznie „Drunkometerem”, które dostarczało jedynie odpowiedzi, czy w wydychanym powietrzu obecny jest alkohol, ale bez możliwości określenia jego stężenia. W tej sytuacji policja nadal nie miała odpowiedniego narzędzia pomiarowego. W 1954 roku powstał pierwszy alkomat, który podawał konkretny wynik badania. Od tego czasu urządzenie było i jest nadal systematycznie udoskonalane, ale mechanizm pomiaru pozostaje taki sam.
Z czasem i w innych krajach pojawiły się stosowne regulacje a wynalazek alkomatu ostatecznie uwiarygodnił to, co policjanci nie zawsze zdołali udowodnić.
Obecnie najbardziej powszechnie stosowaną metodą określenia stanu trzeźwości jest pomiar zawartości alkoholu w wydychanym powietrzu. Główną zaletą analizy zawartości alkoholu w wydychanym powietrzu jest łatwość jego przeprowadzenia i uzyskanie natychmiastowego wyniku. Inne testy poziomu zawartości alkoholu w organizmie, na przykład analiza moczu bądź krwi, można przeprowadzić jedynie w warunkach klinicznych.